Radiestezja zajmuje się wyszukiwaniem, badaniem oraz neutralizowaniem różnego rodzaju promieniowań jakie występują w przyrodzie (emitowane przez różnego rodzaje substancji i materii które istnieją pod ziemią, w wodzie czy w atmosferze).
Termin radiestezji wprowadził w latach 30-tych XX wieku francuski ksiądz-radiesteta Abbé Alexis Bouly (1865-1958). Radiestezja pochodzi od: łac. radiatio – promieniowanie i gr. aesthesia – wrażliwość
Czym radiestezja nie jest? Nie jest nauką magów, czarodziejów czy jakimś zabobonem. Jest to konkretna nauka na temat promieniowań połączona ze zdolnościami ludzkimi do wykrywania tych fal oraz umiejętność do analizy wskazań sprzętu pomiaru radiestezyjnego.
Radiestezja dzieli się na kilka oddzielnie występujących gałęzi:
- Geotronika – zajmuje się odnajdywaniem anomalii, zjawisk pod i na powierzchni ziemi np. wód podziemnych, minerałów, uskoków tektonicznych.
- Biotronikę – która bada procesy psychofizyczne, biochemiczne i biofizyczne. Ma związek z promieniowaniem organizmów żywych oraz ich pól biologicznych. Może badać wpływ: leków, materiałów budowlanych, żywności na człowieka.
- Fitotronikę – zwaną też fitoradiestazją; bada zjawiska związane z roślinami. Pomaga rolnictwu, działkarzom, w kształtowaniu klimatu mieszkań i miejsc pracy.
- Teleradiestezję – jest kontrowersyjną dyscypliną zajmującą się w poszukiwaniu na odległość, przestrzeni i czasie przy wykorzystaniu map, zdjęć oraz na świadka.
Garść faktów:
- Radiestezja została uznana i wpisana w 1968 r. do rejestru UNESCO jako nauka.
- Od 1983 roku – radiestezja jest w Polsce rzemiosłem kwalifikowanym i według najnowszej (zgodnej z klasyfikacją Europejską) PKD zaliczona została do kategorii „działalności paramedycznych” posiadających symbol PKD 85.14 E.
- Radiesteci mogą być powoływani na biegłych sądowych.
- Z usług radiestetów coraz częściej korzystają instytucje państwowe. 1997 roku różdżkarze zabezpieczyli sejm przed szkodliwym promieniowaniem żył wodnych, a z polecenia Urzędu Miasta Warszawy – radiesteci odpromieniowują warszawskie skrzyżowania, kancelarie ministrów i szpitale (aby pacjenci trafiali tylko na „dobre łóżka”).